sobota, 2 marca 2013

List otwarty do Prezydenta Komorowskiego


Szanowny Panie Prezydencie !
     Z pewnością znana jest Panu piękna sentencja Antoine de Saint -  Exupery;
Dla czego mamy się nienawidzić ? Zespala nas Solidarność, niesie ta sama planeta, jesteśmy załogą tego samego statku”.
     W dniu 01 marca, dniu poświęconym żołnierzom wyklętym spotkał się Pan z dziećmi ze szkoły podstawowej. Spotkanie to ze względu na udział Pana w nim, oraz na jego rangę było transmitowane  przez TVP i oglądane nie tylko w naszym Kraju.
     Swoje wystąpienie do Dzieci poświęcił Pan jednemu z najstraszniejszych okresów w historii Polski,  czyli wojnie polsko –polskiej w latach czterdziestych ubiegłego wieku.
     Jest Pan Prezydentem wszystkich Polaków, jest Pan historykiem, doskonale Pan wie, że w tamtym okresie po decyzjach podjętych przez „Wielka Trójkę” w Teheranie i Jałcie, Polska zostawała postawiona przed faktem dokonanym i bez żadnego prawa do decydowania o sobie i innego wyjścia.
     Wiemy, że z tą decyzją „Wielkiej Trójki” nie pogodziła się grupa polityków jak i również grupa wojskowych, która postanowiła wstrzymać realizacje tych ustaleń, licząc na wybuch  trzeciej wojny światowej, oraz powrót do Kraju gen. Andersa na białym koniu.
    W trakcie trwania tej polsko – polskiej wojny w walkach i morderstwach życie straciło:
-  5.043 cywilnych (zamordowanych) osób a w tym:
 - 2.566 rolników
 - 691 gospodyń
 - 187 dzieci do lat 14
W boju lub zamordowanych bestialsko z torturami zostało:
- 4,018 milicjantów
- 1,615 funkcjonariuszy UB
- 3,728 żołnierzy (wtedy jeszcze WP)
 - 485 Ormowców
Razem 9,857 żołnierzy i funkcjonariuszy polskich + 1,980 żołnierzy radzieckiej. W tym samym okresie, zupełnie niepotrzebnie życie swe straciło 7,672 żołnierzy wyklętych. CZYLI O 24,552 - dwadzieścia cztery tysiące pięćset pięćdziesiąt dwie osoby,  o tyle osób za dużo.
Skoro państwo polskie uznaje, że uczestnicy zbrojnego podziemia działali w jego imieniu, to ponosi także odpowiedzialność za wyrządzone przez nich krzywdy i cierpienia

W czwartek 3 lutego 2011 r. Sejm ustanowił nowe święto państwowe – obchodzony 1 marca Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Posłowie zapisali, że to wyraz hołdu „bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienie dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu”. Czyżby Panie i Panowie Posłowie zapomnieli o decyzjach Wielkiej Trójki?
     Jestem przekonany, że Pan jako Prezydent wszystkich Polaków, bez względu na ich przekonania religijne, ideologiczne i społeczne wraz z Parlamentem i Rządem przyjęliście odpowiedzialność za wyrządzone przez żołnierzy wyklętych krzywdy i cierpienia.
     Oczekuje, że poleci Pan Swojej Kancelarii odszukanie potomków i rodzin  osób pokrzywdzonych przez żołnierzy wyklętych, oraz spowoduje złagodzenie ich cierpień i bólu.
     Proponuje by czcząc tych żołnierzy oddawać hołdy również tym pomordowanym i poległym w walce z drugiej strony barykady .
     Dla ułatwienia przesyłam poniżej listę miejscowości i ofiar tych okropnych wydarzeń.

We wrześniu 1989 r. w Białymstoku do ściany gmachu, w którym w pierwszych latach po wyzwoleniu działał Teatr Miejski, a od lat 50. kino Ton, przytwierdzono ufundowaną przez NSZZ „Solidarność” tablicę z napisem: „W tym budynku po wojnie skazywano na śmierć żołnierzy Polski Podziemnej”.
We wrześniu 1949 r. w sali widowiskowej tegoż Teatru Miejskiego odbył się proces Romualda Rajsa i zastępcy jego oddziału – por. Kazimierza Chmielowskiego, pseudonim „Rekin”. „Bury” otrzymał wyrok śmierci, „Rekin” – dożywocie. Prokurator skutecznie odwołał się od wyroku „Rekina”. Także on został

skazany na karę śmierci.

Oba wyroki wykonano.
Romuald Rajs urodził się w 1913 r. w Jabłonce, która w okresie międzywojennym wchodziła w skład województwa lwowskiego. Bardzo wcześnie związał swoje życie z wojskiem – w 1929 r. wstąpił do Szkoły Podoficerskiej Piechoty dla Małoletnich. Pięć lat później opuścił, w stopniu kaprala, mury szkoły podoficerskiej w Koninie. Brał udział w kampanii wrześniowej, jego oddział został rozbity pod Lublinem przez Niemców, a grupę żołnierzy, z którą się wycofywał, w okolicach Kowla zmusił do złożenia broni uzbrojony oddział miejscowych Białorusinów.
Rajs wrócił do Wilna, w którym służył przed wojną. W czasie okupacji działał w konspiracji, był żołnierzem 3 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Po zdobyciu Wilna przez wojska radzieckie ukrywał się, a następnie zdecydował się na wstąpienie do wojska polskiego – trafił do Samodzielnego Batalionu Ochrony Lasów Państwowych w Hajnówce.
W maju 1945 r. wyprowadził swój pluton do 5 Wileńskiej Brygady AK dowodzonej przez Zygmunta Szendzielarza, pseudonim „Łupaszka”. Po rozwiązaniu brygady skontaktował się z białostockim dowództwem okręgowym Narodowego Zjednoczenia Wojskowego – organizacji, która walczyła o narodowo-katolicką Wielką Polskę, obejmującą swoim zasięgiem m.in. wschodnią granicę sprzed 1 września 1939 r. Został mianowany szefem Pogotowia Akcji Specjalnej NZW. Na przełomie 1945 i 1946 r. „Bury” przejął dowództwo nad oddziałem zebranym przez Kazimierza Chmielowskiego, „Rekina”. 120-osobowa formacja posługiwała się, poza Pogotowiem Akcji Specjalnej, jeszcze jedną nazwą – 3. Wileńskiej Brygady NZW.
27 stycznia oddział „Burego” przemieścił się w okolice Hajnówki, dotarł do wsi Łozice, w której przebywało wielu furmanów z zaprzęgami, ściągniętych przez władze gminy do transportu drzewa. Kilkadziesiąt wozów z furmanami przejął „Bury”, by wykorzystać je jako środek transportu dla swego oddziału, który miał

zaatakować Hajnówkę.

Po akcji, w której m.in. zastrzelono dwóch radzieckich żołnierzy, 3 Wileńska Brygada NZW wycofała się w rejon Bielska Podlaskiego do zamieszkanej przez ludność prawosławnej wsi Zaleszany. Po południu 29 stycznia wezwano mieszkańców wsi – rzekomo na zebranie – do domu Dymitra Sacharczuka. Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku opisała to tak:
„Po zgromadzeniu w tym domu mieszkańców wywołano na zewnątrz Piotra Demianiuka – 16-letniego syna sołtysa Łukasza Demianiuka oraz mieszkańca sąsiedniej wsi Suchowolce – Aleksandra Zielinko. Na podwórku obaj zostali zastrzeleni. Do domu, gdzie zgromadzono mieszkańców, wszedł »oficer – dowódca«, którym najpewniej był R. Rajs »Bury«. Po oddaniu strzału z pistoletu do góry, co uciszyło zebranych, oznajmił im, że przestaną istnieć, a wieś zostanie spalona. Po opuszczeniu pomieszczenia przez dowódcę drzwi zostały zamknięte. Następnie podpalono słomianą strzechę. Płonący budynek obstawiła część uzbrojonych członków oddziału. Mieszkańcy podjęli próbę ucieczki z domu przez drzwi i okna znajdujące się z jego drugiej strony, »od podwórza«. Pilnujący tego wyjścia żołnierze nie strzelali bezpośrednio do uciekających, oddając strzały ponad nimi. W tym czasie inni członkowie oddziału przystąpili do podpalania pozostałych zabudowań we wsi.
Nie wszyscy mieszkańcy udali się na zebranie. Do osób, które pozostały i dopiero wskutek rozprzestrzenienia się ognia usiłowały uciekać z domów, strzelano. Osoby, które zginęły w Zaleszanach, byli to wyłącznie ci, którzy nie poszli na zebranie. Gdy został podpalony dom Niczyporuków,

to zginęła cała ich rodzina:

Jan, jego żona Natalia i dwoje ich dzieci. Według świadka Aleksandra D. "Rodzina ta nie poszła na zebranie, bo nie mieli w czym, byli biedni, nie mieli nawet butów". Z rodziny Nikity Niczyporuka zginęła jego żona Maria i troje dzieci: Piotr, Michał, Aleksy. Wymieniona Maria Niczyporuk zmarła w następstwie postrzału lub poparzeń w szpitalu. Córka Marii Niczyporuk zeznała, że "matka nie poszła na zebranie, bo nie chciała zostawić samych dzieci, a ponadto obawiała się, że na zebraniu będą wywozić na roboty". Spaleniu uległa córka Bazyla i Tatiany Leończuków – nieochrzczone, 7-dniowe dziecko, gdyż matka zostawiła je w domu, będąc przekonana, iż niezwłocznie wróci z zebrania (zeznanie Piotra L.). Podczas ucieczki ze swojego płonącego domu został zastrzelony Grzegorz Leończuk wraz z dwójką małych dzieci: Konstantym w wieku 3 lat i 6-miesięcznym Sergiuszem). Jeszcze przed podpaleniem wsi zastrzelono Fiodora Sacharczuka za odmowę wydania owsa dla koni. Zginął też 41-letni Stefan Weremczuk”.
To był dopiero początek zbrodniczego rajdu. 31 stycznia w lesie koło wsi Puchały Stare oddział „Burego” rozstrzelał 30 furmanów – wyłącznie prawosławnych (Polaków katolików egzekucja ominęła). Najmłodszy miał
17 lat, najstarszy – 56. Ciała zamordowanych złożono do dołów po ziemiankach, przysypano ziemią, na którą położono gałęzie.
1 lutego „Bury” przydzielił dowódcom pododdziałów nowe zadanie – pacyfikację zamieszkanych głównie przez ludność prawosławną wsi Zanie, Szpaki i Końcowizna.
Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku ustaliła:
„W dniu 2 lutego 1946 r. plutony wyruszyły w kierunku poszczególnych wsi. Pierwszy pluton pod dowództwem "Wiarusa" wyruszył do wsi Szpaki, drugi pluton pod dowództwem "Bitnego" udał się do Zań, natomiast trzeci pluton pod dowództwem "Leszka" – do Końcowizny. Plutonowi »Leszka« towarzyszyło dowództwo.
W godzinach wieczornych do wsi Szpaki wkroczył pluton pod dowództwem »Wiarusa«. Żołnierze zaczęli podpalać zabudowania i strzelać do mieszkańców. Śmierć od kul lub w płomieniach oraz od odniesionych od tego ran poniosło 7 osób. Zostali zastrzeleni: Filipczuk Paweł (47 lat), Kłoczko Wasyl (58 lat), Szeszko Dionizy (50 lat), Szeszko Jan (45 lat), Szeszko Jan (21 lat). W jednym z domów

dokonano gwałtu na kobiecie.

Wymieniona poddała się napastnikom, gdyż wcześniej Maria Pietruczuk (18 lat), która stawiała opór napastnikom, została postrzelona w okolicy klatki piersiowej i pleców. Zmarła w wyniku odniesionych ran w dniu 6.02.1946 r. w szpitalu w Bielsku. Zostali też postrzeleni Teofil Bałło i Michał Rudczuk oraz Antoni Szeszko, który ranny w głowę zmarł w szpitalu. Nadzwyczajna komisja powołana przez Powiatową Radę Narodową w Bielsku Podlaskim w dniu 3 lutego 1946 r. spisała straty materialne i odnalazła na miejscu ulotkę wzywającą ludność białoruską do opuszczenia wsi w ciągu 14 dni.
Drugi pluton, dowodzony przez "Bitnego", po przybyciu do Zań zajął następujące pozycje. Z jednej strony wieś została otoczona przez drużynę "Gołębia", a z drugiej – przez drużynę "Szczygła". Trzecia drużyna pod dowództwem "Ładunka" weszła do wsi, gdzie zaczęto podpalać poszczególne zabudowania. Nie podkładano ognia pod domy należące do osób wyznania katolickiego, jak też nie podpalano zabudowań tych prawosławnych, którzy zamieszkiwali w bezpośrednim pobliżu gospodarstw należących do rodzin katolickich (według zeznań świadków wówczas w Zaniach mieszkały 4 rodziny katolickie). Mieszkańców, którzy usiłowali wydostać się z płonących domów, zapędzano z powrotem lub strzelano do ludzi wybiegających z palących się budynków i próbujących uciec ze wsi. Przed oddaniem strzałów niektórych mieszkańców

pytano o narodowość i wyznanie.

W oparciu o dokumenty i zeznania świadków przesłuchanych w sprawie należy przyjąć, że podczas pacyfikacji wsi zginęły 24 osoby. Nadto rany postrzałowe odniosło 8 mieszkańców.
W protokole specjalnej komisji z Bielska Podlaskiego zapisano, że wśród zgliszczy znaleziono broń: jeden pistolet maszynowy oraz amunicję.
W dniu 2 lutego 1946 r. została również zaatakowana wieś Końcowizna. Ataku dokonał trzeci pluton pod dowództwem "Leszka". Świadkowie wydarzeń w Końcowiźnie podają, że wówczas zamieszkiwało wieś około
60 osób wyznania prawosławnego. W tym dniu około godziny 18 część oddziału przeszła do wsi przez lód na rzece Narwi i zaczęła podpalać strzechy domów, stodół oraz strzelać do ludności. Mieszkańcy wsi uciekli i nikt nie zginął”.
Po tych akcjach 3 Wileńska Brygada NZW była ścigana przez KBW i wojsko. W czasie walk zginęli m.in. dowodzący pacyfikacjami wsi „Wiarus”, „Bitny” i „Leszek”. W październiku Rajs podzielił oddział, a sam wyjechał z żoną i małym synem do Karpacza. Tam, w listopadzie 1948 r., ujęli go funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. W czasie przesłuchania „Bury” wskazał miejsce pobytu swego zastępcy, por. Kazimierza Chmielowskiego – aresztowano go w następnym miesiącu.
23 lutego 1991 r. Sejm uchwalił wciąż obowiązującą Ustawę o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego w okresie od 1 stycznia 1944 do 31 grudnia 1989 r. Zgodnie z art. 2 tej ustawy „Niewłaściwość orzeczenia stwierdza sąd okręgowy albo wojskowy sąd okręgowy, jeżeli zgodnie z obowiązującymi przepisami w dniu wejścia w życie ustawy właściwy do rozpoznania sprawy o czyn będący przedmiotem tego orzeczenia jest sąd wojskowy.
Po tych akcjach 3 Wileńska Brygada NZW była ścigana przez KBW i wojsko. W czasie walk zginęli m.in. dowodzący pacyfikacjami wsi „Wiarus”, „Bitny” i „Leszek”. W październiku Rajs podzielił oddział, a sam wyjechał z żoną i małym synem do Karpacza. Tam, w listopadzie 1948 r., ujęli go funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. W czasie przesłuchania „Bury” wskazał miejsce pobytu swego zastępcy, por. Kazimierza Chmielowskiego – aresztowano go w następnym miesiącu.
23 lutego 1991 r. Sejm uchwalił wciąż obowiązującą Ustawę o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego w okresie od 1 stycznia 1944 do 31 grudnia 1989 r. Zgodnie z art. 2 tej ustawy „Niewłaściwość orzeczenia stwierdza sąd okręgowy albo wojskowy sąd okręgowy, jeżeli zgodnie z obowiązującymi przepisami w dniu wejścia w życie ustawy właściwy do rozpoznania sprawy o czyn będący przedmiotem tego orzeczenia jest sąd wojskowy. Stwierdzenie nieważności orzeczenia uznaje się za równoznaczne z uniewinnieniem”. 15 września 1995 r. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego na podstawie tej ustawy

unieważnił wyroki

skazujące Rajsa i Chmielowskiego, bo ich działania „zmierzały do realizacji celu nadrzędnego, jakim był dla nich niepodległy byt Państwa Polskiego”. Podobne orzeczenia wydano wobec innych członków oddziału „Burego”. Wśród osób, którym przyznano odszkodowania, znaleźli się wdowa i syn Romualda Rajsa.
W przeprowadzonym w 1949 r. śledztwie ustalono miejsce zamordowania furmanów, jednak nie ujawniono go rodzinom ofiar. Podobnie jak faktu, że w kwietniu 1951 r. odnaleziono i wydobyto szczątki 27 furmanów (z powodu bardzo dużych uszkodzeń, m.in. zmiażdżonych czaszek, oszacowano liczbę zwłok na podstawie znalezionych górnych szczęk). Przeniesiono je na cmentarz katolicki w Klichach. Dopiero w latach 90. oficjalnie ujawniono miejsce mordu i pochówku.
Kilka miesięcy później krewni ofiar utworzyli własną organizację, znaną pod obecną nazwą: Społeczny Komitet Członków Rodzin Osób Pomordowanych w dniach 29, 31 stycznia i 2 lutego 1946 roku przez Zbrojne Podziemie.
W czerwcu 1995 r. komitet wystąpił do dyrektora Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku o ekshumację furmanów pochowanych w Klichach oraz na miejscu zbrodni. Dokonano jej 23 lipca 1997 r. Na miejscu zbrodni znaleziono szczątki trzech osób. Dwa dni później szczątki furmanów złożono we wspólnym grobie na cmentarzu wojskowym w Bielsku Podlaskim.
W listopadzie 1997 r. komitet rozpoczął starania o postawienie na mogile niewielkiego pomnika. Walka o pomnik trwała pięć lat, wymagała przezwyciężenia oporu pani wojewody, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwa Kultury, Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Dopiero po klęsce prawicy w wyborach Naczelny Sąd Administracyjny w marcu 2002 r. uchylił odmowne decyzje w sprawie pomnika. Komitet, naciskany przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, zrezygnował z napisu na pomniku: „W hołdzie pomordowanym przez zbrojne podziemie”. Zastąpiono go innym: „W hołdzie pomordowanym przez Oddział PAS NZW kpt. Romualda Rajsa pseudonim "Bury”.
26 października 2002 r., po pięciu latach starań, na cmentarzu wojskowym w Bielsku Podlaskim

odsłonięto pomnik

na zbiorowej mogile furmanów.
To także dzięki staraniom komitetu śledztwo w sprawie przestępczych działań oddziału „Burego” podjęła w 1997 r. ówczesna Okręgowa Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku, a potem jej następczyni – Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku.
W 2005 r. oddziałowa komisja wydała postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie zbrodni oddziału Rajsa „wobec prawomocnego zakończenia postępowania o te same czyny przeciwko sprawcy kierowniczemu oraz śmierci bezpośrednich sprawców i niewykrycia części z nich”. IPN uznał zatem wyroki skazujące, które zapadły po wojnie. Równocześnie zakwalifikowano zabójstwa furmanów i pacyfikacje wsi przez oddział „Burego” za zbrodnie przeciwko ludzkości, które nie ulegają przedawnieniu.

W informacji o ustaleniach końcowych śledztwa IPN stwierdzono: „Dokonane zabójstwa furmanów, jak i skierowane ataki przeciwko mieszkańcom wsi, były wymierzone w osoby cywilne, które realnie nie stanowiły zagrożenia dla oddziału. Brak jest danych, że osoby, które straciły życie, działały w strukturach państwa komunistycznego, a ich działanie było wymierzone w rozbicie tej organizacji podziemnej. Mówienie o ewentualnym zagrożeniu jest zatem twierdzeniem czysto hipotetycznym i nie pozwalało na podjęcie działań zmierzających do ich fizycznej eliminacji”. Podkreślono, że wspólnym motywem determinującym działania „Burego” i części jego podwładnych „było skierowanie działania przeciwko określonej grupie osób, które łączyła więź oparta na wyznaniu prawosławnym i związanym z tym określaniu przynależności tej grupy osób do narodowości białoruskiej”. Dlatego „zabójstwa i usiłowania zabójstwa tych osób należy rozpatrywać jako zmierzające do wyniszczenia części tej grupy narodowej i religijnej, a zatem należące do

zbrodni ludobójstwa,

wchodzących do kategorii zbrodni przeciwko ludzkości”.
26 lutego 2010 r. prezydent Lech Kaczyński przesłał do Sejmu projekt ustawy o Narodowym Dniu Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” obchodzonym 1 marca – w rocznicę wykonania wyroku śmierci na siedmiu członkach IV Komendy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Święto – jak zapisano w dokumencie – będzie hołdem złożonym „bohaterom Powstania Antykomunistycznego, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienie dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu”. 8 czerwca premier Donald Tusk przekazał marszałkowi Sejmu Bronisławowi Komorowskiemu stanowisko rządu wobec projektu ustawy. Znalazło się w niej stwierdzenie, że żołnierze drugiej konspiracji „jako pierwsi walczyli o Wolną Polskę z okupantem sowieckim i zainstalowanym przez niego reżimem komunistycznym” i „pozostali dla wielu środowisk opozycji demokratycznej wzorem postawy obywatelskiej”. Rząd nie wyraził wątpliwości co do sformułowań zawartych w projekcie ustawy, w tym określenia „powstanie antykomunistyczne”.

28 maja 2008 r. 24 posłów przesłało do marszałka Sejmu projekt ustawy o zmianie ustawy o kombatantach oraz niektórych osobach będących ofiarami represji wojennych i okresu powojennego, przewidujący możliwość ubiegania się o zadośćuczynienie przez obywateli polskich, którzy – jak stwierdzono w uzasadnieniu – „ucierpieli w wyniku zbrodni ludobójstwa popełnionych przez podziemne oddziały zbrojne po zakończeniu II wojny światowej”. Posłowie powołali się na zakwalifikowanie przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku przestępstw oddziału „Burego” jako zbrodni przeciwko ludzkości. Szacowali, że z nowelizacji skorzystałoby

około stu osób.

Przyjęli, że każda uzyskałaby 50 tys. zł zadośćuczynienia – taką kwotę Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego przyznał wdowie po „Burym”. Autorzy projektu powołali się także na obecny stosunek władzy państwowej do zbrojnego podziemia: „Jeśli państwo polskie przyjmuje na siebie odpowiedzialność za działalność tychże grup, uznając je za działające w jego imieniu, i wypłaca odszkodowania spadkobiercom żołnierzy walczących w tych oddziałach, (...) powinno naprawiać szkody, jakie oni wyrządzili cywilnym osobom postronnym”. 3 grudnia 2008 r. poselski projekt ustawy omawiano w czasie posiedzenia Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Nie znalazł sojuszników. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej Marek Bucior oświadczył, że „osoby, którym powinny przysługiwać odszkodowania, winny być osobami, które były represjonowane przede wszystkim przez państwo”. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Marek Twardowski, „wnikając głęboko i analizując” projekt, uznał go za niewykonalny, a ponadto rodzący „różnego rodzaju zadrażnienia, rozdrapywanie ran”.
Wtórował im ówczesny kierownik Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Janusz Krupski: „Ja również opowiedziałbym się za odrzuceniem tego projektu, to budzi ogromną ilość wątpliwości”. Projekt ustawy posłano do podkomisji kierowanej przez Teresę Piotrowską z PO.

Szanowni Czytelnicy, jeśli również uważacie, że ustanawianie święta dla tych bandytów jest pomyłką, to namawiam do pisania na ten temat oraz pisania protestów do Naszych politycznych decydentów. 

6 komentarzy:

  1. http://www.youtube.com/user/Zaleszanin/videos?view=0


    http://www.youtube.com/watch?v=Fc8wfP8iXcM

    http://www.youtube.com/watch?v=0rvpxr_bdtE

    http://www.youtube.com/watch?v=_1xT4iBYtLw

    gazda110

    OdpowiedzUsuń
  2. LIkwiduje sie prawde na WP/Pl
    W dniu 2013-02-17 13:27:48 użytkownik napisał:
    Witaj gazda110,
    Twój komentarz:

    "Czas napietnowac zbrodnie jakie gloryfikuje prawica w III RP W grudniu 1945 roku wrócił do Krościenka po ciężkich przeżyciach w gestapo w Nowym Sączu, Krakowie, obozie oświęcimskim i Dachau, Marian Kordeczka. 25 lutego 1946 roku Marian Kordeczka i jego starszy brat Jakub wybrali się do sąsiada Franciszka Kołodzieja. Około godziny 18-tej przyszedł ojciec Franciszka, Piotr Kołodziej i powiedział, że jacyś wojskowi biegają od domu do domu prawdopodobnie kogoś szukają. W kilkanaście minut po tym wpadło do mieszkania dwóch osobników w mundurach wojskowych z bronią i krzyknęli: “ręce do góry”. Obecni w mieszkaniu nie spieszyli się z podniesieniem rąk. Marian Kordeczka w tym momencie trzymał na ręku 4-ro letniego syna gospodarza. Jeden z bandytów doskoczył do Mariana Kordeczki i strzelił mu w skroń. Śmiertelnie ranny Kordeczka zdążył jeszcze posadzić dziecko, odwrócić się do bandyty i zapytać “za co ty mnie zabijasz?”, po czym silnie uderzył w pierś bandytę i upadł na podłogę na wznak. Uderzony bandyta o mało nie upadł, w następnej chwili oparł się o stojącego Jakuba Kordeczkę, a następnie skoczył nogami na głowę zabitego i strzelił mu w piersi. Zabitemu ściągnięto buty, okrwawioną olimpijkę i zabrano portfel. Przed wyjściem bandytów Franciszek Kołodziej zapytał ich “za co zabiliście Kordeczkę?”. Bandyta w drzwiach odwrócił się i powiedział “każdy komunista zginie jak ten skurwysyn” i wybiegł z mieszkania trzymając w ręku buty zabitego. Kler dokłąda zbrodnicza reke do gloryfikowania zbrodni. Wszytko dla kasy, Tablica upamiętniająca Józefa Kurasia w Kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie"
    dotyczący artykułu Kraków: zdewastowano pomnik "Inki"
    został usunięty ponieważ naruszał zasady forum.

    OdpowiedzUsuń
  3. W dniu 2013-02-17 22:17:52 użytkownik napisał:
    Witaj gazda110,
    Twój komentarz:

    "To nie bohaterka -NSZ WIN to organizacje bandyckie. setki zołnierzy,tyciace cywili w tym dzieci,kobiety mordowano z Ryngrafem na szyjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj http://okres-prl.blog.onet.pl/2013/02/17/1688/"
    dotyczący artykułu Kraków: zdewastowano pomnik "Inki"
    został usunięty ponieważ zawiera informacje obarczające niesprawdzonymi zarzutami inne osoby

    Administracja Forum
    Jestescie gorsi od IPN to karygodne.Podczas dzisiejszej sesji na temat inki wyemitowany tony brudu tony wsciekłego ujadania.Sa to wiadomoscio sprawdzone widzalem dokumenty to jest inwigilacja,to jest lamanie prawa prasowego.Zamykanie dostepu do podawania wiadomosci. Szkoda z wami dyskutowac to nie uczciwe.deliatnie ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Chwalebny szlak bojowy żołnierzy WYKLĘTYCH 9.08.1943 r. Pod Borowem oddział NSZ pod dowództwem Zub-Zdanowicza "Ząb" bestialsko wymordował 26 gwardzistów z oddziału GL im. Jana Kilińskiego i 4 mieszkańców okolicznych wsi. 12.02.1944 r. W miejscowości Wólka Bodzechowska w płomieniach budynku, w którym się bronili, zginęło 14 partyzantów z oddziału AL im. Józefa Sowińskiego. Wziętemu do niewoli zastępcy dowódcy oddziału Bolesławowi Konarskiemu "Król" w czasie tortur wydłubano oczy, obcięto nos i uszy. Zbrodni tej dokonał oddział NSZ "Białe Barwy" Konrada Suwalskiego "Cecha" i Tomasza Wójcika "Tarzan". Wrzesień 1944 r. Oddział "Żbika" morduje 12 skoczków radzieckich w lasach Krogulec, gm. Oleszno, pow. Włoszczowa. 8.09.1944 r. Koło wsi Rząbiec, pow. Włoszczowa, Brygada Świętokrzyska NSZ dowodzona przez "Bohuna" okrążyła oddział AL im. Bartosza Głowackiego, dowodzony przez Tadeusza Grochola i towarzyszący mu oddział partyzantów radzieckich. W wyniku walki zginęło 15, a rozstrzelano wziętych do niewoli 74 radzieckich
    gazda110

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeden wpis.
    Ciekawe czy mogliby spojrzeć w oczy rodzinom pomordowanych przez siebie chłopów,robotników i inteligencji,która po wojnie chciała normalnie żyć.Przestałem się dziewić od czasu kiedy to niejaki Rysiu Kukliński,szpieg z chęci zarobku,za "srebrniki" naraził swoich współobywateli na amerykańskie rakiety.Zdadził tych dzięki którym zdobył wykształcenie i pozycję społeczną.Uciekł z Polski wraz z rodziną schowany w amerykańskiej dyplpmatycznej furgonetce.Dzisiaj ci zdradzeni i narażeni na śmierć,ludzie stawiają mu pomniki i robią z niego też "wyklętego szeregowca".

    nic dodac gazda110

    OdpowiedzUsuń
  6. A co tu komentować ; skurwysyństwo zapanowało nad Wisłą ,jeszcze Polacy zapłaczą nad swoim losem pozwalając na gloryfikację bandytów.

    OdpowiedzUsuń